Reklama
Koronawirus – Chiny źródłem światowej pandemii
Nowy, nieznany wcześniej szczep koronawirusa, nazwany SARS CoV-2, wywołujący ciężką niewydolność oddechowo krążeniową (COVID-19), po raz pierwszy wykryto w chińskim mieście Wuhan 8 grudnia 2019 roku. Od kiedy koronawirus w Chinach był obecny faktycznie tego nie da się dokładnie stwierdzić. Podobnie ciężko będzie ustalić pierwotne ognisko zakażeń. Być może był nim targ rybny w Wuhan, gdzie sprzedawane są także dzikie, żywe zwierzęta w celach konsumpcyjnych.
Wedle najbardziej upowszechnionej teorii, ludzie zarazili się od zainfekowanych groźnym patogenem nietoperzy. Pojawiają się również głosy, że wirus powstał w jednym z chińskich laboratoriów, skąd wydostał się na zewnątrz. O ryzyku epidemii jako pierwszy informował lekarz Li Wenliang, który kilka tygodniu później zmarł na COVID-19.
W połowie lutego epidemia koronawirusa paraliżowała już chińską prowincję Hubei, której stolicą jest Wuhan, a pierwsze przypadki choroby odnotowywano właśnie we Włoszech. Nawet wtedy jednak mało kto zakładał, że w następnych dniach skala zachorowań przyjmie rozmiar pandemii o globalnych skutkach.
Reklama
Jak rozprzestrzeniał się koronawirus w Chinach?
Koronawirus w Chinach rozprzestrzeniał się w tempie, które wówczas uważano za zastraszające, obecnie jednak, gdy dysponujemy danymi obrazującymi przebieg pandemii na świecie, rozwój wydarzeń na Dalekim Wschodzie można uznać za względnie łagodny.
Z danych prezentowanych przez serwis worldometers.info wynika, że 22 stycznia 2020 r., a więc półtora miesiąca po rozpoznaniu pierwszego zachorowania, liczba stwierdzonych przypadków wynosiła w Chinach 571.
Dla porównania, w Polsce po upływie niespełna miesiąca liczba zachorowań znacznie przekroczyła 3 tysiące. Jeżeli chodzi o Chiny, koronawirus zaczął atakować na większą skalę 27 stycznia, wówczas w ciągu 1 doby liczba pacjentów z rozpoznaniem choroby wzrosła z 2744 do 4515 osób, a więc dwukrotnie. Kolejne punkty kulminacyjne, to:
- 12 lutego – ilość zachorowań zwiększyła się z 44653 do 58761 przypadków i nominalnie rzecz ujmując był to największy dzienny przyrost odnotowany w Chinach.
- 1 marca – ogłoszono, że w Chinach choruje już 80 tysięcy osób. Jednocześnie jednak pojawiły się pierwsze informacje, o tym, że tzw. krzywa zachorowań wyraźnie zaczyna się spłaszczać. Był to początek końca chińskiej epidemii – od tego czasu, przez cały kolejny miesiąc w rejestrach pojawiło się jeszcze około 3 tysięcy osób, ale bywały dni, gdy nowe przypadki miały charakter incydentalny.
Co bardzo ważne, terytorialny zasięg koronawirusa w Chinach został w dużej mierze ograniczony do jednej prowincji Hubei. Dzięki temu możliwe było wdrożenie przez władze drastycznych środków zaradczych, polegających na odcięciu milionów mieszkańców od świata zewnętrznego i od siebie nawzajem. Blokada i kwarantanna całej społeczności przyniosła efekt.
Reklama
Ofiary koronawirusa w Chinach
Pierwsze ofiary koronawirusa w Chinach zarejestrowano w jeszcze w grudniu. W kolejnych tygodniach liczba przypadków śmiertelnych systematycznie rosła (dane: worldometers.info):
- 22 stycznia – łącznie od początku epidemii 17 zgonów,
- 1 lutego – 304,
- 14 lutego – 1523,
- 1 marca – 2912,
- 15 marca – 3213,
- 5 kwietnia – 3331.
Najbardziej dramatyczny okazał się dzień 23 lutego, gdy w ciągu doby zmarło 150 osób. W skali chińskiej epidemii były to dane szokująco wysokie, należy jednak podkreślić, że obecnie w samych tylko Włoszech i Hiszpanii, śmiercionośny patogen zabija około 1600 osób dziennie.
Reklama
Czy udało się zatrzymać koronawirus? Sytuacja w Chinach
Chińskie władze, a także między innymi Światowa Organizacja Zdrowia orzekły, że w Państwie Środka udało się zatrzymać niekontrolowane rozprzestrzenianie koronawirusa. Już 23 marca Ambasada Chin w Polsce ogłosiła na Twitterze, że w Wuhan jest już bezpiecznie.
Narodowa Komisja Zdrowia ChRL: W prowincji Hubei i mieście Wuhan od 5 dni nie stwierdzono nowych przypadków zachorowań oraz nie zanotowano nowych podejrzanych przypadków. #COVID19 może być powstrzymany, może być kontrolowany, my to zrobiliśmy. Wierzymy, że Polska też to zrobi. pic.twitter.com/0Tww8NHJcE
— Chinese Embassy in Poland (@ChinaEmbPoland) March 23, 2020
Źródło: Oficjalny profil Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce
Sytuacja w Chinach faktycznie zdaje się być opanowana, o czym świadczyć może zdejmowanie obostrzeń dotyczących w szczególności mieszkańców Wuhan. Miasto budzi się do życia. Przy zachowaniu środków bezpieczeństwa ponownie uruchomiono komunikację miejską, umożliwiony też został handel.
1 kwietnia w całych blisko 1,5 miliardowych Chinach stwierdzono zaledwie 34 nowe przypadki zachorowań, 2 kwietnia ani jednego, zaś liczba ofiar śmiertelnych wyniosła odpowiednio 6 i 0. Wciąż jednak nie ma pewności, czy nie nastąpi wybuch drugiej fali zachorowań.
Przy czym bardziej niż lokalnych zakażeń, Chińczycy boją się obecnie, iż koronawirus wróci do ich kraju za sprawą przybywających tu cudzoziemców, obywateli USA, Włoch, Hiszpanii, Francji, Niemiec, czy Wielkiej Brytanii, a więc tych krajów, które obecnie najbardziej dotknięte są pandemią. Stąd utrzymujący się zakaz wjazdu do Chin dla obcokrajowców.
Reklama
Czy przesyłki z Chin są bezpieczne?
Chiny na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat stały się gospodarczym mocarstwem. Dzięki bardzo wysokiej wydajności oraz niskim kosztom pracy, Państwo Środka produkuje oraz dystrybuuje niewyobrażalne ilości towarów konsumpcyjnych. Na cały świat wysyłane są stąd zarówno produkty chińskiej myśli technicznej, jak też wyroby zachodnich koncernów montowane, składane, przeszywane etc w Chinach. Dotyczy to zwłaszcza sprzętu elektronicznego oraz odzieży.
Ogromną popularnością cieszą się też w Europie, w tym w Polsce, chińskie sklepy internetowe. W perspektywie pandemii koronawirusa wiele osób zaczęło zadawać pytanie, czy przesyłki z Chin są bezpieczne? W odpowiedzi na liczne wątpliwości, w lutym Główny Inspektorat Sanitarny wydał opinię, z której wynika, że otrzymując paczkę z Chin, nie jesteśmy narażeni na zakażenie koronawirusem, a to z uwagi na fakt, że patogen ten, w świetle wszelkich dostępnych opracowań naukowych, nie utrzymuje się na określonych powierzchniach dłużej niż 1-3 dni.
Ze względu na czas transportu, wirus nie ma więc szans przetrwać do czasu doręczenia. Obecnie jednak rośnie ryzyko tego, że koronawirus znajdzie się na kartonie lub folii na skutek kontaktu z osobą zakażoną pracującą w polskim magazynie, sortowni czy firmie kurierskiej. Dlatego zaleca się szczególną ostrożność, jeśli chodzi o obchodzenie się właśnie z zewnętrznymi opakowaniami.
Czytaj też: