Reklama
Koronawirus w USA
Koronawirus w USA pojawił się bardzo wcześnie, bo już 22 stycznia 2020 r., na miesiąc przed zdiagnozowaniem pierwszego przypadku we Włoszech. Stany były wówczas dopiero piątym krajem na świecie, w którym stwierdzono zakażenie SARS CoV-2.
Amerykański pacjent „zero”, mieszkaniec Seattle w stanie Waszyngton, zaraził się w chińskim Wuhan. Zagrożenie oceniano jako lokalne, a przypadek z Seattle traktowano bardziej w kategoriach jednostkowego nieszczęścia, niż wydarzenia dającego początek epidemii.
W istocie, pierwsze tygodnie mogły utwierdzać w tym przekonaniu. W kraju, który zamieszkiwany jest przez 327 milionów ludzi, po upływie 1 miesiąca, a więc 22 lutego, odnotowano zaledwie 35 przypadków koronawirusa, w tym żadnego śmiertelnego. Dla porównania, w Polsce w takim samym czasie (od 4 marca do 4 kwietnia) liczba chorych wzrosła od 1 do 3,7 tysiąca, z czego 80 osób zmarło. Wszystko jednak w Ameryce zaczęło się zmieniać około 15 marca.
Reklama
Jak rozprzestrzenia się koronawirus w Ameryce?
Koronawirus w Ameryce w drugiej połowie marca i na początku kwietnia uderzył z siłą niespotykaną w żadnym innym kraju na świecie.
W ciągu zaledwie 3 tygodni ilość zakażeń wzrosła z poziomu 3 tysięcy do 336 830 przypadków. Zaś liczba zmarłych na dzień 5 kwietnia to 9 618. Z danych zagregowanych przez serwis worldometers.info wynika, że w kolejnych tygodniach statystyki wyglądały następująco:
- 15 lutego – 22 przypadki, 0 zgonów
- 1 marca – 75 przypadków, 1 zgon
- 8 marca – 541 przypadków, 8 zgonów
- 15 marca – 3613 przypadków, 69 zgonów
- 22 marca – 33 592 przypadki, 414 zgonów
- 29 marca – 143 491 przypadków, 2583 zgony
- 5 kwietnia – 336 830 przypadki, 9 618 zgonów
Oznacza to, że na początku kwietnia w Stanach Zjednoczonych skala epidemii 4-krotnie przewyższyła statystyki z Chin pod względem liczby zakażeń oraz 3-krotnie, jeśli chodzi o ofiary śmiertelne.
I pewne jest, że w kolejnych tygodniach dysproporcja ta się zmieni na niekorzyść USA, gdzie pandemia jest w rozkwicie, podczas gdy w Chinach sytuację praktycznie udało się opanować.
Amerykanów w tej sytuacji pociesza jedynie względnie niska śmiertelność, przynajmniej jeśli porównać ją z niektórymi krajami europejskim. Współczynnik ten w USA wynosi 2,6 procent, podczas gdy we Włoszech – 12,3 proc.
Reklama
Epidemia koronawirusa w USA
Jak to się stało, że na przestrzeni kilkunastu dni koronawirus Stany Zjednoczone zainfekował na tak ogromną skalę, czyniąc z Ameryki światowe centrum pandemii?
Z perspektywy czasu wydaje się, że w pierwszej, kluczowej fazie USA w dużym stopniu zlekceważyły zagrożenie.
Donald Trump 9 marca argumentował na twitterze, że tylko w ubiegłym roku na zwykłą grypę zmarło 37 tysięcy Amerykanów i nie był to powód do tego, by wprowadzać społeczną izolację i zatrzymywać gospodarkę.
Tym bardziej nie powinien być powodem SARS CoV-2, zważywszy, że obecna skala epidemii koronawirusa to zaledwie 546 przypadków i 22 zgony.
So last year 37,000 Americans died from the common Flu. It averages between 27,000 and 70,000 per year. Nothing is shut down, life & the economy go on. At this moment there are 546 confirmed cases of CoronaVirus, with 22 deaths. Think about that!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) March 9, 2020
Źródło: Oficjalny profil Donalda Trumpa
Efektem zaniachania odpowiedniej izolacji w decydującej fazie epidemii, sprawiło, że rozwinęła się ona bardzo szybko. W niedzielę 5 kwietnia naczelny lekarz USA Jerome Adams, na antenie telewizji FoxNews, zakomunikował Amerykanom, że czeka ich najsmutniejszy i najcięższy tydzień w życiu. „To będzie nasze Pearl Harbor” – powiedział.
— Fox News (@FoxNews) April 5, 2020
Źródło: Oficjalny profil Fox News
Reklama
Gdzie jest koronawirus w Stanach Zjednoczonych?
Zasięg koronawirusa w Ameryce i częstotliwość występowania zakażeń na danym obszarze potwierdzają to, co wiemy na podstawie doświadczeń europejskich – SARS CoV-2 wyjątkowo niebezpieczny jest na terenach silnie zurbanizowanych, wysokorozwiniętych, tam gdzie kwitnie życie gospodarcze, kulturalne i towarzyskie.
Koronawirus w Stanach Zjednoczonych uderzył w szczególności w Nowy Jork, miasto dla wielu stanowiące nieformalną stolicę globalnego świata, a dziś stające się stolicą pandemii.
Zachorowania odnotowane na terenie N.Y. stanowią blisko połowę wszystkich przypadków w USA, podobnie jest w kwestii zgonów. Łączna liczba zakażonych, przekraczająca 123 tysiące (stan na dzień 6 kwietnia 2020 r), nie ma precedensu w skali światowej – żadne inne miasto na kuli ziemskiej, nawet Wuhan, nie zostało przez koronawirus dotknięte w takim stopniu.
Władze Nowego Jorku ogłosiły, że nie są w stanie zapanować nad sytuacją. A burmistrz Andrew Cuomo, pod podpisaniu rozporządzenia pozwalającego rekwirować prywatne respiratory i redystrybuować je w szpitalach, wyjaśnił na twitterze: “ Nie mamy wystarczającej liczby respiratorów. Kropka.”
We do not have enough ventilators.
— Andrew Cuomo (@NYGovCuomo) April 3, 2020
Period.
I am signing an Executive Order allowing the state to take ventilators and redistribute to hospitals in need.
The National Guard will be mobilized to move ventilators to where they are urgently required to save lives.
Źródło: Oficjalny profil Andrew Cuomo
Reklama
Zasięg koronawirusa w Stanach
Koronawirus w Stanach, oprócz Nowego Jorku, najbardziej rozpowszechniony jest w sąsiadującym z New Jersey, a także w Michigan (rejon „Wielkich Jezior”, w tym m.in. Detroit) i Kalifornii (m.in. Los Angeles i San Francisco). Według worldometers.info sytuacja w szczególnie dotkniętych pandemią regionach USA wygląda następująco (dane na dzień 5 kwietnia):
Stan |
Liczba przypadków |
Liczba zgonów |
New York |
123,018 |
4,159 |
New Jersey |
37,505 |
917 |
Michigan |
15,718 |
617 |
California |
15,201 |
350 |
Louisiana |
13,010 |
477 |
Massachusetts |
12,500 |
231 |
Florida |
12,350 |
221 |
Pennsylvania |
11,510 |
150 |
Illinois |
11,256 |
274 |
Washington |
7,894 |
338 |
Texas |
7,045 |
133 |
Źródło: Opracowanie na podstawie worldometers.info