Aniu, kiedy pierwszy raz zetknęłaś się z niepłodnością?
Pierwszy raz usłyszałam, że mogą wystąpić problemy z zajściem w ciążę, kiedy jeszcze do końca nie byłam gotowa na dziecko. Miałam wtedy 25 lat, byłam w trakcie studiów, rozwijałam karierę. Szczerze mówiąc ulżyło mi, że złe samopoczucie, mdłości to nie ciąża, a PCOS.
Jednak z biegiem czasu diagnoza zaczęła wpływać na moje życie. Coraz częściej myślałam jak długo potrwają starania? Co jeśli się nie uda? Lata starań a może rozwód? Adopcją czy kosztowne in vitro? Pytania i niewiedza były bardzo frustrujące.
Jednak mimo obaw zdecydowaliście się na dziecko. Ile miałaś wtedy lat? Długo walczyliście o te wymarzone dwie kreski?
Miałam wtedy 28 lat. Na szczęście na same dwie kreski czekaliśmy zaledwie trzy miesiące. Jednak dla nas były to mimo wszystko aż 3 miesiące, ponieważ cały czas żyłam w przekonaniu, że może to potrwać znacznie dłużej.
Niepłodność jest dla mnie synonimem niewiedzy, frustracji i strachu o to, co przyniesie przyszłość |
Czy ten czas wpłynął jakoś na Twoją psychikę lub męża?
Trzy miesiące dla mojego męża nie były niczym trudnym czy traumatycznym. Myślę, że jego psychika nie ucierpiała. U mnie było trochę inaczej. Od momentu diagnozy do dwóch kresek poczułam, że wcale nie jestem Panią swojego losu. Nie wszystko mogę kontrolować. To bardzo mnie podłamywało z miesiąca na miesiąc.
A czy te negatywne myśli sprawiły, że myśleliście o przerwie w staraniach lub o świadomej bezdzietności?
Zdecydowanie nie. W naszym przypadku oczywiście był to bardzo krótki odstęp czasu od starań do dwóch kresek, jednak nawet przez sekundę nie pomyśleliśmy o przerwaniu starań. Mimo to, bardzo zależało nam, żebyśmy nie wpadli w błędne koło, gdzie starania stają się koniecznością podyktowaną dniami płodnymi, owulacją itp. Postanowiliśmy nie zagłębiać się bardzo szczegółowo w kalendarzyk małżeński, a zaoszczędzony czas wykorzystywaliśmy na pielęgnowaniu naszej relacji.
Aniu, bardzo dziękujemy za podzielenie się swoją historią