Reklama
Czy słodzik jest zdrowszy od cukru?
Kiedy wprowadzono na rynek słodziki, wszyscy wiecznie odchudzający się amatorzy słodyczy odetchnęli z ulgą. Odtąd obżeranie się ulubionymi ciastkami i batonami, słodzenie wszystkiego, co popadnie, i wypijanie hektolitrów gazowanych napojów miało stać się kompletnie bezkarne.
Wreszcie można było bez wyrzutów sumienia do dwóch hamburgerów zamówić colę – przecież light, to nie tuczy. Czy rzeczywiście jest tak różowo?
Nie ulega wątpliwości, że swoją najważniejszą funkcję – ograniczanie kaloryczności – słodziki spełniają doskonale. Mimo że dwa najbardziej popularne - aspartam (oznaczany na opakowaniach jako E951) i acesulfam K (E950) dostarczają – podobnie jak sacharoza – 4 kcal w jednym gramie, to są od niej dwieście razy słodsze.
Potrzeba ich zatem dwieście razy mniej, aby uzyskać ten sam efekt smakowy, co sprawia, że ich kaloryczność jest właściwie żadna.
Dzienne normy spożycia aspartamu i acesulfamu
Bezpieczeństwo stosowania słodzików od lat jest kwestią sporną. Podejrzewa się je o działanie rakotwórcze, ale nadal brakuje jednoznacznych naukowych dowodów. Pewne jest natomiast, że w zbyt dużej dawce wywołują one działanie toksyczne.
Amerykańska Agencja Żywności i Leków (Food and Drug Administration – FDA) ustaliła dopuszczalne dzienne spożycie na poziomie 50 mg dla aspartamu i 9 mg dla acesulfamu K.
Ponadto aspartam nie nadaje się do stosowania przez osoby chore na fenyloketonurię, gdyż jest to ester metylowy L-asparagino-L-fenyloalaniny. A fenyloalanina w diecie tych chorych podlega bardzo restrykcyjnym ograniczeniom.
Reklama
Czy aspartam jest groźny dla zdrowia?
Baczną uwagę trzeba również zwrócić na sposób przechowywania słodzików na bazie aspartamu. Są one bowiem bardzo labilne chemiczne i, żeby nie straciły swoich właściwości, wymagają odpowiednich warunków przechowywania.
W temperaturze powyżej 40 stopni Celsjusza i przy wilgotności ponad 5% aspartam przekształca się w dwuketopiperazynę (DKP), która powoduje raka mózgu. Warto sobie uzmysłowić, że tym toksycznym przemianom ulega również aspartam zawarty w gazowanych napojach i wszystkich innych słodzonych nim produktach, które lubimy spożywać w upalne dni.
Największym zagrożeniem jest to, że nie mamy kontroli nad ilością przyjmowanych słodzików. Producenci nie mają obowiązku określania dokładnych ich zawartości w artykułach żywnościowych. Ponadto niebezpieczna jest postawa wielu konsumentów opierająca się na przekonaniu, ze zjedzenie produktu „light” uprawomocnia spożycie czegoś bardziej kalorycznego. W efekcie stosowanie słodzików kompletnie nie ma sensu.
Alternatywy dla aspartamu i acesulfamu - co wybrać?
Zarówno acesulfam K, jak i aspartam, to sztuczne substancje powstałe w laboratoriach chemicznych. Nie występują naturalnie w środowisku, więc na pewno nasz organizm nie jest do ich zażywania ewolucyjnie przygotowany. Skoro są limity ich spożycia, bezpieczne do końca nie są.
Cóż - i cukier w nadmiarze (mimo że naturalny i znany niemal od zawsze) szkodzi – powiedzą fani słodzików. Rozwiązaniem tej nieco patowej sytuacji może stać się dostępna na naszym rynku od trzech lat stewia.
Jest ona i naturalna, i słodka, i praktycznie bez kalorii. Może warto spróbować?